Sesja 1 - Początek Wielkiej Przygody!

Rennkar, Shadow Dancer

Absolutna i całkowita nicość i szarość oprucz wyraźnych dwóch punkcików - Ryu i jego marionetki

Valensan Dragonstorm

-cholera... RYUGAn!

Rennkar, Shadow Dancer

nadal ta sama szarość, tylko dwie sylwetki widzisz wyraźniej...

Valensan Dragonstorm

wyłączam ryugana i czekam (a co inego mam robić?)

Rennkar, Shadow Dancer

Nagle przeltuje obok ciebie z zawrotną prędkością śpiący smacznie Amenus

Luks

<Wytężam maksymalnie swoje zmysły (a w zasadzie marionetki) i podbiegam do Shadow Flasha, jednocześnie rozkazując marionetce przygotować się do walki i wysunąć ostrza, po czym mówię:>
- Nie masz może pojęcia, co TO jest? Kai na to nie działa... to nie genjutsu.

Valensan Dragonstorm

-to chyba oczywiste, że to nie jest genjutsu... to miejsce istnieje pewnie na innym planie egzystencji... a teraz wybacz, lece za anemusem...

Rennkar, Shadow Dancer

-To inne miejsce...
-To inne miejsce...
-To inne miejsce...
-To inne miejsce...
Echo...
Głos jest straszliwy i chrapliwy.
-Uwolnijcie mnie...
-Uwolnijcie mnie...
-Uwolnijcie mnie...
-Uwolnijcie mnie...
Nagły wybych histerycznego śmiechu.
Świat się zachwił...
Nagle leżycie na lekko mokrej ziemi. Obok na drzewie z pętlą na szyi wisi Anemus

Luks

<Strzelam błyskawicznie senbonem w sznur na którym wisi Anemus, aby go uratować i podbiegam do niego, starając się mu na jakikolwiek sposób pomóc.:>
-Nic ci nie jest, Anemus?!
<Później zabieram tamtego senbona.>

Valensan Dragonstorm

- no nie, pytasz się nieprzytomnego jak się czuje... TO CHYBA OCZYWISTE, ŻE ŹLE! idziemy do szpiatal (coś w tym szpitalu bedzie niedługo spory tłok. - albo nie, ty go zabiesz do szpitala, a ja IDE do hokage. - mówiąc to, lece.

Rennkar, Shadow Dancer

Spoglądacie na niebo...
To nie są WASZE gwazdy...
Anemus ma skręcony kark...

Luks

- Cholera! Nie znasz się może na medjutsu? - mówię z ironią w głosie. - No nic, to co robimy? To nie jest NASZ świat...